Kolejny dzień, kolejne zmagania z kodem
Zaczęła się Olimpiada. Oczywiście rzekomo spektakularne otwarcie, podobno najlepsze w historii ludzkości obejrzałem w skrócie w dzienniku telewizyjnym. Szkoda. że tak się stało. Przecież musiałem klepać kod...
Przyszedł jednak chyba moment przełomowy w moich zmaganiach z tą grecką aplikacją. (fanfary) Wyszło nowe SDK do tych białych maszynek! Nowości:
- dostępne nowe funkcje
- Eclipse Europa z pluginem do zarządzania białymi maszynkami - tym razem Francuzi wymyślili, że jak maszynkę podłączy się do komputera przez USB, to maszynka może działać jako kontroler ethernetowy i jednocześnie jedyny terminal w takiej sieci. Pomysł dobry, ale oczywiście musiałem zhackować adresację IP w takiej podsieci, bo mi się pokrywała z adresacją sieci firmowej i Windows XP zupełnie nie radził sobie z rutingiem do obu sieci jednocześnie, czego najbardziej spektakularnym efektem było ustanie wszelkich wesołych dźwięków wydobywających się spod kopuły mojego laptopa. Dobrze, że na Linuksach w domu i nie tylko zjadłem zęby.
- Eclipse po wykonaniu make targetu zwalnia pamięć po Cygwinie - nie muszę co 2 godziny pracy restartować systemu, bo kończą się te 2 gigabajty.
- żeby wgrać paczkę do białej maszynki, nie muszę wachlować się kablami, odmontowywać urządzeń itd. Wystarczy drag and drop.
- jakby lepiej działa indeksowanie plików, dzięki temu uzupełnianie składni jest prawie tak dobre jak w Javie. Muszę jeszcze spróbować włączyć automatyczne indeksowanie.
Zapowiada się dobrze. Zobaczymy, czy praca zacznie mi dzięki temu sprawiać chociaż trochę więcej przyjemności. Teraz idę odpocząć. Klikajcie reklamy!